Maria - od matki Jezusa do matki świata i kościoła


POCZĄTKI ROZWOJU KULTU MARYJNEGO W KOŚCIELE STAROŻYTNYM

Nie trzeba nikogo przekonywać, że Maria, a w tym przypadku Maryja, Najświętsza Panienka, Matka Boska - jest dla polskich katolików postacią szczególną i zupełnie wyjątkową w obrębie całej galerii najważniejszych postaci religii chrześcijańskiej. I to nie tylko ze względu na ludową pobożność, ale również dzięki oficjalnej nauce Kościoła Rzymskokatolickiego. W 1656 roku w odpowiedzi na szybko rozpowszechniającą się legendę cudownego ocalenia klasztoru jasnogórskiego przez jego patronkę Maryję król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej ślubował jej wierność i ogłosił Królową Narodu Polskiego. W 300 lat później prymas Stefan Wyszyński na koniec całego szeregu uroczystości i przedsięwzięć maryjnych oraz gremialnej pielgrzymki na Jasną Górę odnowił śluby Jana Kazimierza. Wreszcie w 1993 roku prymas Józef Glemp w tej samej Częstochowie ogłosił Akt Zawierzenia Ojczyzny i Kościoła Matce Najświętszej. Zresztą polski papież Jan Paweł II rozszerzył jej prerogatywy, poświęcając w 1984 roku cały świat Niepokalanemu Sercu Maryi. Wszystko to ma swoje źródła i podbudowę teologiczną w oficjalnej nauce Kościoła Katolickiego, gdzie szczególna pozycja Marii oparta jest na tzw. 5 dogmatach maryjnych: Maryja jest Bogurodzicą (l) Dziewicą (2) po Bogu Najświętszą (3) Niepokalaną (4) wraz z ciałem Wniebowziętą.

Tak wygląda to dziś. Warto jednak poszukać odpowiedzi na pytanie jak obecna katolicka mariologia i maryjność ma się do nauczania pierwotnego Kościoła apostolskiego, w jaki sposób Maryja doszła do takiej pozycji i takiego nabożeństwa ku swej czci.

POCZĄTKI - IGNACY ANTIOCHEŃSKI I GNOSTYCY

Pierwszy rzut oka na historię katolickiej mariologii pokazuje dwie kwestie: dogmaty maryjne nie formowały się w sposób zgodny z dzisiejszą ich kolejnością, a w okresie Kościoła apostolskiego (I wiek) nie sposób znaleźć nie tylko jakichkolwiek śladów wyróżniającej się pozycji Marii, ale w ogóle większego zainteresowania jej osobą (wykraczającej poza nowotestamentową prawdę o współdawczyni biologicznego życia Jezusa), czy to w pismach wczesnochrześcijańskich, czy w nabożeństwie pierwotnego Kościoła.

Znacznie więcej zainteresowania okazywali Marii autorzy różnego rodzaju pism apokryficznych, często o gnostyckiej proweniencji. I tak Ody Salomona (podobnie Wniebowzięcie Izajasza) opowiadają, że Dziewica porodziła nie korzystając z żadnych usług świadczonych normalnie niewieście rodzącej. Ten drugi tekst jest też najwcześniejszym zapisem o tym, że Maria pozostała dziewicą także po urodzeniu Jezusa. Powstała przed 200 rokiem Protoewangelia Jakuba, napisana zresztą z dużą nieznajomością stosunków żydowskich, poświęcona głównie jej życiu, pełnemu cudownych zdarzeń, dostarcza następnych informacji. Mowa jest tam o Józefie, który zaręczając się z Marią był już starszym wdowcem mającym synów z pierwszego małżeństwa - co stało się dobrym punktem odniesienia dla późniejszej tezy o przyrodnim rodzeństwie Jezusa i wiecznym dziewictwie Marii. Nie dla wszystkich jednak było to oczywiste, skoro Tertulian (zm. ok. 220 r.) i Orygenes (zm. ok. 254 r.) na podstawie tekstów z 2M 13:2 i Łk 2:22-24 odrzucali tę drugą tezę. Tak więc w okresie pierwszych dwóch wieków rozwoju Kościoła dopiero pierwszy z dogmatów maryjnych, a według porządku drugi (o jej wiecznym dziewictwie) zaczyna sobie powoli torować drogę. Pozostałe cztery dla wszystkich znaczących teologów i pisarzy Kościoła pozostają nie tylko poza marginesem prawowierności, ale nawet ich wyobraźni.

DO KOŃCA IV W. - NA MARGINESIE WALKI Z ARIANIZMEM

Początkowe znaczenie Marii wywodzi się z jej macierzyństwa. Maria nazywana jest Deipara, co oznacza tą, która rodzi Boga. Termin ten po raz pierwszy w sposób pewny pojawia się w początkach wieku III. Wiek następny przynosi Kościołowi wielką walkę z herezją Ariusza i jego naśladowców, odrzucających prawdę o boskości Chrystusa. Jeden z jego głównych oponentów, Aleksander z Aleksandrii (zm. w 328 r.), dla obrony tezy o niezaprzeczalnie boskim pochodzeniu Chrystusa ukuł nie do końca szczęśliwy termin Theotokos (Boża Rodzicielka lub Matka Boga). W następnym wieku polemizował z nim biskup Konstantynopola Nestoriusz (zm. w 451 r.), który twierdził, że Maria, będąc człowiekiem, mogła urodzić jedynie Jezusa - Człowieka, nie mogąc być matką Boga - nie mającego wszak początku. Dlatego proponował przyznać Marii tytuł Christotokos, nie nakładający na nią nazbyt wielkiej odpowiedzialności. W tym czasie tytuł Theotokos zdobył jednak znaczną popularność, więc chrześcijański już lud Konstantynopola, niezadowolony z próby odbierania Marii należnej jej, ich zdaniem, pozycji zdecydowanie zaprotestował nazywając Nestoriusza heretykiem. Co zresztą potwierdził odbywający się w 431 r. sobór w Efezie, oficjalnie przyznający Marii tytuł Bożej Rodzicielki. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na dwie sprawy związane z czasem i miejscem powstałego sporu, a także daleko idące konsekwencje zapadłych właśnie decyzji.

Po 313 roku chrześcijanie zamieszkujący Cesarstwo rzymskie weszli w okres tolerancji religijnej, która już wkrótce zamieniła się w panowanie chrześcijaństwa jako religii państwowej. Nie sposób było w krótkim czasie zewangelizować i poddać obowiązkowemu dotąd katechumenatowi wszystkich, którzy zapragnęli albo zapragnąć musieli zostać chrześcijanami. Stąd siłą rzeczy w Kościele znalazły się całe rzesze pogan przebranych w nowe, chrześcijańskie szaty. Nie dość na tym, aby uniknąć oporu pogańskiego dotąd społeczeństwa, przywiązanego do swych rozlicznych świąt, bóstw, świątyń i ceremonii zaczęto na wielką skalę chrystianizować pogaństwo - zmieniając nazwy, oprawę i dostosowując treść powyższych do nowych potrzeb. W ten sposób np. rzymski kościół Santa Maria Antique zbudowano na ruinach świątyni poświęconej Pallas Atenie, a kościół Santa Maria Maggiore powstał na miejscu świątyni Kybele - Matki Bogów.

Z tego faktu wynika druga kwestia: nie bez powodu dyskusja na temat tytułu Matka Boża (Theotokos) związana jest z Konstantynopolem i Efezem. Na tych terenach (rzymska prowincja Azja) kwitł kult wspomnianej Kybele, zwanej też Wszechrodzicielką, Wszechżywicielką, Matką Wszystkich Błogosławionych, zaś sam Efez słynął jeszcze niedawno ze słynnej świątyni Artemidy Efeskiej', której posąg uroczyście obnoszono po ulicach, do której pielgrzymowało tysiące ludzi z całej prowincji. Teraz ci sami ludzie wyszli na ulice, najpierw by w Konstantynopolu zaprotestować przeciw odzieraniu Maryi (...a właściwie jej poprzedniczki), z należnej jej czci. W drugim przypadku, jakkolwiek ojcom soborowym nie przyszło na myśl proklamować w ten sposób jakiegokolwiek kultu Marii, to jednak szeregowi chrześcijanie Efezu zareagowali jednoznacznie - jeszcze podczas trwania soboru urządzając potężną procesję na cześć Matki Bożej.

W ten sposób Kościół stawał przed dylematem, wyni-kającym z przyjętej polityki chrystianizowania pogańskich kultów: sprzeciwić się tłumowi wiernych, aby być w zgodzie z ortodoksją wyznawanej wiary, czy wręcz przeciwnie - postarać się o teologiczne uzasadnienie dla tego, czego żąda tłum. Tłum, który coraz mniej rozumiał wysublimowane spory teologów na temat języka charakteryzującego Jezusa Boga - Człowieka, przyzwyczaił się do swoich prostych form oddawania czci. Tak więc, na tle sporów teologicznych o boskość Chrystusa, niespodziewanie, przynajmniej dla części teologów, wypromowano kult Maryi - poprzez przyznanie jej tytułu Bogurodzicy.

BUJNY ROZWÓJ POCZĄWSZY OD ERY KOŚCIOŁA PAŃSTWOWEGO

W kontekście powyższych uwag na temat zmian w Kościele po 313 roku, nie powinien dziwić fakt narastania oznak kultu Marii. Z około 370 r. pochodzi informacja na temat sekty kollyrdian, oddających jej nadludzką cześć. Opisujący ich Epifaniusz, uznaje to jednak za praktyki heretyckie. Z tego samego okresu pochodzą też dwa świadectwa o kierowanych do niej modlitwach, co charakterystyczne, obydwa dotyczą próśb o ratunek w niebezpieczeństwie. Stopniowe uświęcanie, a w ostatecznym rozrachunku ubóstwienie Maryi Panny są głównie dziełem ludowej pobożności. Ówcześni teologowie mają jednak wciąż jeszcze wątpliwości. I to w odniesieniu do różnych kwestii z nią związanych. Wiecznego dziewictwa Maryi nie uznawał Tertulian, a za nim kilku innych pisarzy, z potępionym około 392 roku Bononiuszem; także Hieronim miał problemy z jego zaakceptowaniem. Jeszcze więcej przeciwników napotykała teza o świętości i bezgrzeszności Marii. Wielu Ojców, zwłaszcza greckich, a wśród nich Orygenes, Bazyli, Grzegorz z Nazjanzu, Jan Chryzostom (szczególnie wyraźnie) i sam Cyryl, wskazywało na pewien brak wiary czy inne niedoskonałości cechujące Maryję. Tylko w szczególnie oddanej jej Syrii Efrem widział ją wolną od wszelkiej niedoskonałości, podobnie jak Jezus. Na Zachodzie Ambroży i Augustyn mieli szczególny wkład w promowanie przekonań o świętości i wiecznym dziewictwie Maryi. Chociaż ten pierwszy pisał, że "Maryja była świątynią Boga, a nie Bogiem świątyni". Za to dla Augustyna była ona wprawdzie istotą bezgrzeszną - w rezultacie łaski danej jej ze względu na urodzenie Jezusa - ale nie urodziła się jako osoba niepodlegająca skłonności do grzechu (co podkreślała znacznie późniejsza nauka o niepokalanym poczęciu), lecz została uwolniona od jego skutków.

Od IV wieku pojawiło się nowe zagadnienie maryjne: wniebowzięcie, wobec którego Kościół musiał zająć swoje stanowisko. W pierwszych czterech wiekach nie znajdujemy w pismach ludzi Kościoła żadnego świadectwa przemawiającego za wniebowzięciem Marii. Milczy na ten temat Hieronim, który 32 lata spędził w pobliżu Jerozolimy, a więc w miejscu ewentualnego wniebowzięcia, oczekując jej uwielbienia w czasach ostatecznych. Epifaniusz z Salaminy (zm. w 403 r.) zaś wyznaje, że nic nie wiadomo na temat końca życia Marii. Ojcowie Kościoła podkreślają zgodnie, że jedynie Chrystus powstał z martwych przed powszechnym zmartwychwstaniem. Dopiero w V w. pojawia się tekst "Transitus Mariae" (Przejście Maryi) zawierający myśl o wniebowzięciu Marii. Później powstało inne pismo apokryficzne o podobnym tytule "De Transitu Yirginis Mariae liber" (Księga Przejścia Dziewicy Maryi), które w następnych wiekach pojawia się w wielu różnych językach i wariantach, wykazujących jednak tak duże rozbieżności w przedstawianych faktach, że trudno na tej podstawie stwierdzić, by ich autorzy czerpali swe wiadomości z jakiegoś innego źródła niż własna wyobraźnia. Mimo to podania te zachęciły w VII w. teologów wschodniego Kościoła do poszukiwania teologicznego uzasadnienia tej teorii.

I tak np. Theoteknos z Livias twierdził, iż "wypadało, aby ciało, które nosiło Boga, przeniknięte Bogiem, nie ulegające zniszczeniu, ogarnięte Bożym światłem, zostało wyniesione do chwały wraz z duszą miłą Bogu". Pomimo tego jednak, nawet jeszcze wśród średniowiecznych teologów wschodnich żyjących w XIII i XV w. (Jan Geometra, Bar Hebraeus, czy Jerzy Scholarios) spotyka się poglądy dalece odbiegające od uznawania cielesnego wniebowzięcia Marii. Na Zachodzie teologowie wczesnego średniowiecza (Izydor z Sewilli, zm.w 636, czy Będą Czcigodny, zm. w 735 roku) twierdzą, że nic nie wiedzą o cielesnym wniebowzięciu Marii. A, powstałe między 850, a 860 r., "Martyrologium Uzuarda", stwierdza, że "trzeźwość Kościoła woli pobożnie nie wiedzieć, w jaki sposób Duch Święty skrył ową czcigodną świątynię [tj. ciało Marii], niż przyjmować i uczyć czegoś frywolnego i apokryficznego". Tekstu tego używano w liturgii aż do 1584 r., kiedy to pojawiło się nowe jego wydanie, w którym zresztą zatrzymano ostrzeżenie przed wiarą w cielesne wniebowzięcie Marii. Również we wszesnośredniowiecznych śpiewach liturgicznych obok wzmianek o cielesnym wniebowzięciu Marii znajdują się zwroty mówiące jedynie ojej duszy wziętej do nieba; ciało zaś, według nich, zostało przeniesione do ziemskiego raju.

Interesującą obserwacją jest fakt, że przywileje Marii i jej szczególną pozycję pośród świętych najmocniej podkreślali heterodoksi, z którymi Kościół toczył uporczywe walki, choć nie w tych akurat kwestiach. I tak manichejczycy, głoszący pogląd o małżeństwie jako stanie z natury złym i skażonym grzechem, gorliwie bronili prawdy o dziewictwie Maryi po zrodzeniu Chrystusa. Dokeci, nie uznający rzeczywistości ciała i śmierci Chrystusa, stali na straży poglądu o dziewictwie Marii in partu, czyli w trakcie narodzin Jezusa. Z kolei pelagianie, podkreślający nieograniczoną wolną wolę człowieka i jego wciąż dobrą naturę, podkreślali doskonałą świętość Marii. Ci zaś, którzy wciąż pozostawali pod urokiem dawnych pogańskich kultów, byli największymi propagatorami przyznania jej tytułu Theotokos (Bogurodzicy).

PODSUMOWANIE

Tak, jak spory ariańskie doprowadziły do zainteresowania się osobą Marii, aby za jej pośrednictwem potwierdzić bóstwo Chrystusa (Theotokos), tak dalszy ciąg sporów chrystologicznych w rezultacie pośrednio przyczynił się do znacznego rozszerzenia jej znaczenia. Decyzje soboru w Efezie (431 r.), poparte później w Chalcedonie (451 r.) otworzyły szeroko "drogę do przypisywania Maryi wszelkiego rodzaju godności, przywilejów i uprawnień. W świadomości Kościoła dokonało się przejście od łaski [okazanej - przyp. W.T.] Maryi do [należnej] jej godności, od wybrania do zasługi. Od V w. rozwijają się takie tematy, jak wywyższenie Matki Pana ponad wszelkie stworzenie, nawet aniołów, do tego stopnia, że tylko Bóg ją przewyższa - oraz niezwykłe zjednoczenie Maryi z Trójcą Świętą. I tak w VI w. jej imię włączono do liturgii, od następnego stulecia zaczęto obchodzić w Rzymie jej święta, a papież Sergiusz (687-701) chcąc im nadać jak najuroczystszy charakter, wprowadził procesje na jej cześć. Jak wspomniałem wyżej, już wcześniej, głównie w Italii, zaczęły powstawać kościoły pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny.

Ale pomimo to stale jeszcze utrzymywały się wątpliwości co do jej bezgrzeszności i moralnej doskonałości. Na Wschodzie powoli zamierał pogląd jeszcze Orygenesa, który podkreślał jej ludzkie słabości i brak wiary w Syna, ale na Zachodzie znacznie dłużej przetrwało przekonanie, że tylko Chrystus był absolutnie dobry, i zdanie Augustyna, zaprzeczające niepokalanemu poczęciu Marii. "Musiały rzeczywiście upłynąć wieki, zanim doktryny o wyjęciu Maryi spod grzechu pierworodnego (tylko na Zachodzie) i grzechu uczynkowego, o Jej pozycji jako orędowniczki i pośredniczki łask, o Jej wzięciu ciałem do nieba i wyniesieniu tam ponad cherubinów i serafinów mogły stać się elementami codziennej wiary chrześcijan - katolików, a jeszcze więcej czasu trzeba było, jeśli chodzi o ich sformułowanie jako dogmatów."

Patrząc na ekspansję kultu maryjnego w Kościele chrześcijańskim w ogólności i w Kościele Rzymskokatolickim nasuwają się dwie refleksje - jego ewolucyjność co do formy rozwoju i pozabiblijność co do źródła refleksji teologicznej. Jak starałem się to pokazać - pozycja Marii wychylającej się ponad pozycję innych świętych Kościoła jest zjawiskiem nieznanym w pierwszych trzech wiekach (nie licząc pewnych śladów wśród ruchów heretyckich). Więcej, zjawiskiem, które pojawiło się w Kościele na marginesie sporów chrystologicznych dotyczących boskości i natury Chrystusa, gdzie o Marii zaczęto mówić dla podkreślenia boskiej pozycji Chrystusa.

Z drugiej strony, kiedy w Kościele zaczął się rozwijać kult męczenników i świętych (w III i IV w.) włączono doń też Marię (choć nie od razu). Nie bez powodu czas jego rozwoju przypada na okres wychodzenia chrześcijaństwa z podziemia i wstępowania w sojusz z władzą, kiedy stawało się ono religią państwową Rzymu. Ówczesny Kościół nie był w stanie sprostać zadaniu, które pojawiło się dość nagle - przekształceniu społeczeństwa cesarstwa w społeczność świętych, chrześcijan świadomych swego powołania. Stąd, kiedy katecheza nowych wiernych nie była w stanie efektywnie wypełnić swego zadania, Kościół począł odwoływać się do praktyk adaptowania części starych kultów, świąt, świątyń i bóstw do nowych potrzeb, czyniąc w ten sposób chrześcijaństwo religią na poły synkretystyczną.

Nie przypadkiem więc, w coraz bujniej rozwijającym się wówczas kulcie Maryi, pobrzmiewają elementy znajome z innych ówczesnych religii związanych z Kybele, Izydą, Artemidą, boginiami galijskimi i germańskimi. Jeśli chodzi o drugą wspomnianą kwestię - pozabiblijność źródła teologicznej refleksji, przyznają to niekiedy ze wstydem sami autorzy katoliccy. Nie bez powodu więc stwierdzić można że mariologia katolicka jest w dużej części zbudowana na spekulacjach teologicznych, a nie na solidnych biblijnych fundamentach.


Włodzimierz Tasak
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 7-8/1996