Ryzyko pójścia za Chrystusem

Problemem i słabością współczesnego chrześcijaństwa jest to, że mamy tak wielu nominalnych chrześcijan. Są to ludzie przyznający się do chrześcijaństwa, ale ulegający zeświecczeniu i materializmowi. W gruncie rzeczy są oni tylko chrześcijanami z nazwy, a nie z przekonania. Tymczasem coraz głośniej rozlegają się głosy ludzi, którzy szczerze kochają Pana Jezusa Chrystusa, żyją według wskazań Ewangelii i którzy składając świadectwo o tym, jak wspaniałe jest prawdziwe życie z Jezusem, zapraszają innych mówiąc: Pójdź za Chrystusem.

Pan Jezus powoływał uczniów osobiście i każdego z osobna powiadając: "Pójdź za mną". I byli tacy, którzy bez wahania poszli za Nim, ucząc się Go naśladować w swoim codziennym, praktycznym życiu. Takich samych ludzi Jezus szuka dzisiaj. Problem polega jednak na tym, że tak niewielu ludzi chce pójść w ślady Jezusa. Dlaczego tak się dzieje?

Powodów jest wiele. Dziś chciałbym poruszyć jeden z nich. Otóż wielu ludzi sądzi, że pójście w ślady Jezusa jest bardzo trudne, wymaga wyrzeczeń i jest po prostu wielkim ryzykiem dla człowieka. Tymczasem prawda jest taka, że słowa "ryzyko" nie ma w Piśmie Świętym. Zatem mniemanie, że naśladowanie Chrystusa to wielkie ryzyko dla człowieka - jest wielkim kłamstwem szatana. Potwierdza to nie tylko Pismo Święte, ale również przeżycia i świadectwa wielu naśladowców Zbawiciela, którzy powiadają, że życie z Chrystusem to wielkie szczęście i błogosławieństwo człowieka wierzącego.

Czymże bowiem jest ryzyko? Słownik Języka Polskiego wyjaśnia, że ryzyko to możliwość, prawdopodobieństwo, że coś się nie uda, przedsięwzięcie, którego wynik jest nie znany, niepewny, problematyczny. Ryzykować - znaczy więc odważyć się na niebezpieczeństwo straty, przegranej lub popełnienia błędu. Rodzi się więc pytanie zasadnicze: jakie są konsekwencje decyzji człowieka, który postanawia pójść w ślady Jezusa Chrystusa i być prawdziwym, kochającym Boga chrześcijaninem?

Czy taki człowiek traci, ryzykuje, naraża, się na niebezpieczeństwo przegranej, straty - czy popełnia błąd i może przegrać życie?
Otóż konsekwencje takiego wyboru w życiu człowieka są jasno i jednoznacznie określone w Piśmie Świętym. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Pan Bóg ma na uwadze wyłącznie dobro i szczęście człowieka, zarówno w kategoriach doczesnych jak i wiecznych. W Liście do Rzymian czytamy (8:28), że "Pan Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia Jego są powołani". W "Słowie Życia", będącym współczesną parafrazą Nowego Testamentu, werset ten brzmi następująco: "Jeśli kochamy Boga i spełniamy Jego oczekiwania, wszystko co nas spotyka działa na nas za korzyść!"

W Liście do Hebrajczyków (11:6) czytamy, że "bez wiary nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy Go szukają".

Zaś Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntian (2:9) powiada, że "czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to Bóg przygotował tym, którzy Go miłują".

Ktoś jednak mógłby zadać pytanie: a co z apostołami - uczniami Pana Jezusa: zaryzykowali, czy nie. Zyskali czy stracili idąc za Jezusem? Oczywiście zdumiewa nas - czytelników Biblii - ich bezkompromisowa i natychmiastowa reakcja na Jezusowe: "Pójdź za mną". I patrząc na to z ludzkiego punktu widzenia, ich zachowanie było pozbawione zdrowego rozsądku oraz poczucia odpowiedzialności za swoich bliskich. Uczniowie zachowali się irracjonalnie i niepragmatycznie, porzucając wszystko i wybierając naśladowanie Chrystusa. Tym bardziej, że Pan Jezus ostrzegał ich, że nie obiecuje im żadnych wygód ani przywilejów. Nie dał im nic, z wyjątkiem samego siebie! Można by więc powiedzieć, że poszli w ciemno, na całość, słowem - zaryzykowali!! Ale oni tak nie myśleli. Pewnego dnia Piotr tak odezwał się do Jezusa: "Oto my właśnie zostawiliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą: cóż więc otrzymamy za to? A Jezus odpowiedział: Zaprawdę mówię wam, którzyście poszli za mną, że przy odrodzeniu, kiedy to już Syn Człowieczy zasiądzie na tronie swej chwały, wy również zasiądziecie na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście pokoleń Izraela. Każdy, kto dla mego imienia zostawi własny dom, swych braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, otrzyma stokroć więcej i będzie miał udział w życiu wiecznym" (Mt 19:27-29).

Zwróćmy uwagę, że Piotr pytał o zyski, a nie o straty. Co będziemy z tego mieli, a nie co nam grozi. Co możemy stracić albo jak wielkie ryzyko ponosimy? Możnaby posądzać Piotra o materialistyczny kontekst jego pytania, ale gdyby tak było, Pan Jezus zganił by go ostro. Tymczasem Pan Jezus zapewnia Piotra o stokrotnych zyskach (bardziej duchowych niż materialnych) w życiu doczesnym, a także w życiu wiecznym. Czyż może być większa nagroda i większy zysk w życiu człowieka?

Czy zatem mówienie o ryzyku pójścia za Chrystusem ma jakikolwiek sens, skoro idąc za Nim mamy wszystko i do tego jeszcze zagwarantowane życie wieczne? Apostoł Piotr stwierdza w 1 Liście (1:3), że Boska moc Jezusa Chrystusa "obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności".
Jest jednak pewien problem. Nie trzeba przecież być historykiem Kościoła, by wiedzieć, że wszyscy apostołowie - z wyjątkiem Jana - okupili męczeńską śmiercią swój wybór życia dla Chrystusa według zasad głoszonej przez Niego Ewangelii. Czy zatem można w ich przypadku mówić o sukcesie i twierdzić, że nie zaryzykowali? Czy ich życie to był sukces czy fiasko, błogosławieństwo czy tragiczna pomyłka?

Otóż, Pismo Święte jest dla nas wspaniałym świadectwem tego, że apostołowie nigdy nie skarżyli się na swój los. Pan Jezus wyraźnie mówił im, jakie są konsekwencje ich wyboru, ale również powołał ich do niezwykłego zadania rozgłoszenia Ewangelii - Dobrej Nowiny o zbawieniu w Jezusie Chrystusie i przyprowadzenia do Boga wielu ludzi. Mimo trudności i zagrożeń podjęli to niezwykłe wyzwanie z radością, wiarą i entuzjazmem. Chcieli - bez względu na koszty - ogłosić zbawienie ginącemu światu, nie licząc się z tym, jak świat ich potraktuje. A jak świat obszedł się z pierwszymi naśladowcami Chrystusa? W Liście do Hebrajczyków czytamy, że niektórzy "zostali zamęczeni na śmierć, drudzy zaś doznali szyderstw i biczowania, a nadto więzów i więzienia, byli kamienowani, paleni, przerzynani piłą, zabijani mieczem, błąkali się w owczych i kozich skórach, wyzuci ze wszystkiego, uciskani, poniewierani. Ci, których świat nie był godny, tułali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi" (11:35-38).

W innym miejscu autor Listu do Hebrajczyków pisze do pierwszych naśladowców Chrystusa: "Przypomnijcie sobie dni poprzednie, kiedy po swym oświeceniu wytrwaliście w licznych zmaganiach z utrapieniami. Czy to, gdy byliście wystawieni publicznie na zniewagi i udręki, czy też gdy wiernie staliście przy tych, z którymi się tak obchodzono. Cierpieliście bowiem wespół z więźniami i przyjęliście z radością grabież waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą. Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę" (10:32.35). Widzimy więc, z jaką godnością i cierpliwością pierwsi chrześcijanie znosili wszelkie cierpienia i prześladowania. Ponadto doświadczali prawdziwości obietnicy Pana, że będą mieli sto razy więcej braci, sióstr i domów. Kościół chrześcijański stał się wielką rodziną dzieci Bożych, w której nikt nie czuł się samotny, biedny, opuszczony.

Żywe i prawdziwe chrześcijaństwo wdarło się tryumfalnie w pogański świat. A to wdarcie się z Ewangelią miłości wymagało pionierskich ofiar. Kościół apostolski - czyli gorliwi naśladowcy Chrystusa - złożył tę ofarę z godnościąi radością!! Ci ludzie są dla nas przykładem heroizmu i naśladowania Jezusa aż do końca. Ich życie i przykład - nie były fiaskim z tytułu poniesionego ryzyka. Ich życie, postawa, męczeństwo zmieniły świat!!

Podobnie jak przed nimi, tak przed nami dzisiaj stoi życiowa alternatywa, którą Pan Jezus wyraził w Ewangelii Mateusza (10:39): "Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci swoje życie dla mnie, znajdzie je". Ta alternatywa powtarza się w Ewangeliach aż sześć razy!!!

Każdy z nas poświęca lub poświęci swoje życie czemuś lub komuś, wykorzysta swoje życie właściwie, albo je zmarnuje, doprowadzi do zbawienia innych, albo zniszczy duchowo samego siebie. Jaka będzie ocena mojego i Twojego życia? - To zależy od tego, jaką decyzję podejmiesz: czy będziesz żył dla Boga czy dla siebie? Z Chrystusem czy bez Niego? Może Twoje życie będzie można podsumować następująco: zmarnował swoje życie przez alkohol lub narkotyki, albo: zapracował się na śmierć, albo: zniszczyły go kobiety, albo: kochał pieniądze - lecz nie kochał ludzi, itd.

Może być jednak zupełnie inna ocena czyjegoś życia: to był wspaniały, prawdziwy chrześcijanin, który kochał ludzi i żył dla innych, tylu ludzi zawdzięcza mu tak wiele, był wspaniałym narzędziem w Bożych rękach i pokazywał ludziom Chrystusa. Jaka jest i będzie ocena Twojego życia? Dla kogo żyjesz i poświęcasz swoje siły, zdolności i umiejętności? Jakie są Twoje cele, zamierzenia i plany? Czy to wszystko ma na uwadze oddanie chwały Bogu, czy też myślisz wyłącznie o sobie i żyjesz wyłącznie dla siebie samego?

Może myślisz, że pójście w ślady Chrystusa - czyli stanie się prawdziwym i oddanym Bogu chrześcijaninem to dla Ciebie ryzyko, pójście na niepewne, to niebezpieczeństwo przegrania życia lub konieczność odmawiania sobie wielu przyjemnych choć często grzesznych pragnień i skłonności? Otóż, pragnę Cię zapewnić - drogi przyjacielu - że życie w tym świecie bez Boga to dopiero ryzyko i niebezpieczeństwo! Zastanów się, czego możesz być w swoim życiu absolutnie pewny? Niczego. Nie możesz być pewny: swojej rodziny czy przyjaciół, pieniądze nie dają pewnych gwarancji, sława czy uroda to rzeczy ulotne i przemijające... Pewność w życiu daje tylko Bóg i wiara w Jego święte, nieprzemijające Słowo i drogocenne obietnice, które spełniają się i będą się spełniać w życiu tych, którzy Boga kochają i żyją dla Niego, naśladując Chrystusa!

Ewangelia nie mówi o ryzyku pójścia za Chrystusem, lecz wskazuje na koszt lub cenę pójścia za Nim w swoim życiu. W Ewangelii Mateusza (16:24-26) czytamy takie oto słowa Pana Jezusa Chrystusa: "Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, weźmie krzyż swój i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?"

Te słowa Pana Jezusa przekonują nas, że cena decyzji pójścia za Nim jest wysoka, ale warto ją zapłacić z odwagą i pewnością, że przyniesie nam wielokrotny, duchowy zysk. Stara pieśń chrześcijańska powiada: "Warto dlań cierpieć, warto bojować, warto dla Niego cały świat zbyć".

Kiedy obserwujemy, jak ludzie zakładają własne firmy czy sklepy możemy dostrzec pewne prawo, jakie występuje w biznesie: otóż trzeba najpierw zainwestować, by dopiero potem spodziewać się zysków ze swojej działalności gospodarczej. Podobnie rzecz ma się w rolnictwie. Trzeba najpierw zasiać i nie skąpić ziarna, by potem w czasie żniw spodziewać się obfitych plonów. Biblia powiada, że "kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie" (2Kor 9:6). O ile jednak w biznesie czy rolnictwie istnieje ryzyko bankructwa czy nieurodzaju, o tyle w relacjach duchowych człowieka z Bogiem nie ma ryzyka strat! Pan Bóg docenia każdą ofiarę i każde szczere poświęcenie dla Niego czegokolwiek. Choćby ten ewangeliczny kubek zimnej wody czy wdowi grosz. Biblia zapewnia, że nikt swej nagrody nie utraci i żaden trud nie jest daremny w Panu. Pan Bóg nie jest niewdzięcznikiem czy wyzyskiwaczem. Doceni i nagrodzi każdy trud i wysiłek, jaki czyni człowiek, by żyć dla Boga i bliźnich, naśladując szczerze i wiernie Pana Jezusa Chrystusa.

Jeśli żyjemy dla Boga, czeka nas wieczna nagroda. W Księdze Przypowieści czytamy, że "nagrodą sprawiedliwych jest szczęście" (13:21). Pan Jezus w Kazaniu na Górze powiedział: "Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie" (Mt 5:11-12).

Apostoł Paweł - wielki naśladowca Chrystusa - u kresu swojego życia napisał: "Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie" (Fil 3:14). Natomiast w Liście do Hebrajczyków (10:35) znajdujemy taką oto zachętę: "Jakiekolwiek byłyby okoliczności, nie pozwólcie, aby osłabła w was ta radosna ufność w Panu. Pamiętajcie o waszej nagrodzie!" (wg SŻ).

Drodzy przyjaciele! Nie znalazł się dotąd nikt, kto by powiedział: "poszedłem z całego serca wiernie za Chrystusem i przegrałem swoje życie, straciłem, pomyliłem się i stałem się duchowym lub moralnym bankrutem". Owszem, bankrutami moralnymi okazali się ci, którzy spróbowali życia z Chrystusem jako Panem i Zbawicielem, ale potem świadomie i dobrowolnie zrezygnowali, zawiedli się, bo nie chcieli zapłacić ceny krzyża i zaparcia się samego siebie. Tak było z rozczarowanymi uczniami Pana Jezusa, których wielu odeszło od Niego i pozostało tylko dwunastu najwierniejszych i najbardziej zdeterminowanych w wierze. Tak stało się z Demasem, współpracownikiem misyjnym Apostoła Pawła, o którym sam Paweł wydał smutne i gorzkie świadectwo: "Albowiem Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny" (2Tym 4:10).

Również duchowe upadki małych i wielkich chrześcijan nie mogą osłabić mocy i wiarygodności Ewangelii lecz tylko potwierdzają, że to właśnie życie bez Boga i bez Chrystusa w sercu jest śmiertelnym ryzykiem prowadzącym człowieka na duchowe i moralne bezdroża, a w konsekwencji na potępienie i wieczną zgubę.
Dlatego też - drogi przyjacielu -jeżeli myślisz dzisiaj, że pójście za Chrystusem jest ryzykiem - nie idź za Nim. Daj sobie spokój i nie próbuj Go żałośnie naśladować. Bóg chce mieć Ciebie i Twoje życie w całości, albo nie chce Ciebie wcale. Tym bardziej nie chce Twojego nominalnego i nieszczerego chrześcijaństwa. Pamiętaj jednak, że w loterii życia bez Boga każdy los jest przegrany!

Andrzej Seweryn
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 9/1996