Katolicka reforma kultu Maryjnego

KILKA UWAG O KATOLICKIEJ REFORMIE KULTU MARYJNEGO

Wielokrotnie, w teologicznych publikacjach katolickich, podkreślano potrzebę troski o poprawny obraz Osób Trójcy Świętej "Wydaje się, że brak należytej perspektywy trynitarnej był głównym - nie zawsze uświadomionym - powodem wielu niejasności lub przerostów kultu maryjnego. Dlatego uwzględnienie tej właśnie perspektywy, może stać się fundamentalną zasadą odnowy tego kultu." (Ks. T. Wilski). Faktem jest, że fałszywe wyobrażenie na temat Marii i jej roli w Bożej ekonomii zbawienia dawało, w rezultacie, fałszywe wyobrażenie Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego. Widoczny był przerost kompetencji Marii kosztem niedoboru kompetencji u poszczególnych osób Trójcy Świętej. Wypaczeniu ulegał wizerunek obu stron.

Maria a Syn Boży

Już Sobór Watykański II w Konstytucji "Lumen Gentium" zaleca troskę o chrystocentryzm w mariologii, jako że wszystkie dary i przywileje Marii zawsze odnoszą się do Chrystusa jako źródła wszelkiej świętości i pobożności. Również w teologicznych publikacjach katolickich od czasu do czasu pojawia się krytyczna, niekiedy przyjmująca formę protestu, refleksja na temat nieproporcjonalnie "wysokiej" pozycji Marii względem swego Zbawiciela.

W rozważaniach przywilejów i posłannictwa Marii teologia katolicka posługuje się zasadą "podobieństwa Marii do Chrystusa". Trzeba jednak zaznaczyć, iż są teologowie katoliccy, którzy nie zapominają równocześnie przypominać, że więcej tu różnic niż podobieństw, wskazując zarazem na fakt, iż mówienie o jednych a przemilczanie drugich prowadzi do zamazywania właściwych proporcji, zwłaszcza, że używa się tych samych tytułów: Pośrednik - pośredniczka; Odkupiciel - odkupicielka czy współodkupicielka; Król - królowa.

"Z punktu widzenia teologicznego zasada ťPer Mariam ad ChristumŤ (przez Marię do Chrystusa-Z. S.), niewątpliwie słuszna w określonym znaczeniu, wymaga dopełnienia zasadą ťPer Christum ad MariamŤ (przez Chrystusa do Marii -Z.S.). Co więcej, ta druga zasada, w imię katolickiej i - szerzej - chrześcijańskiej ortodoksji musi być zawsze szanowana jako zasada pierwsza, bardziej podstawowa, radykalniej centralna i nieodzowna, analogicznie do tego, jak Jezus Chrystus jest pierwszy, radykalniej w centrum Ewangelii, wiary, moralności, duchowości i pobożności chrześcijańskiej . W centrum poprawnie ustawionej świadomości chrześcijanina stoi Jezus Chrystus, Odkupiciel, Zbawiciel, Pośrednik, Kapłan, Prorok, Pasterz, Przyjaciel, Nauczyciel, Droga itd. Urzeczywistniać Kościół znaczy siać i zakorzeniać świadomość odkupienia w Chrystusie, bez którego nie ma dla nas ratunku przed grzechem i zatraceniem, nie ma odkupienia i zbawienia, nie ma chrześcijaństwa, nie ma Kościoła i Matki Kościoła. (...) Zawsze bliski, bliższy od najbliższych, bliższy niż my sami, bliższy niż umiłowani święci i Najświętsza. Wszyscy bliscy i najbliżsi, w tym święci i Najświętsza, o tyle są nam bliscy, o ile uczestniczą w nieocenionej bliskości Jezusa - Zbawiciela." - tak domagał się radykalnego chrystocentryzmu w mariologii ks. S. C. Napiórkowski, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Szczególnie ostry sprzeciw teologów katolickich wywołują próby przeciwstawiania sprawiedliwości Chrystusa miłosierdziu Marii. Oto Chrystus, siedzący na tronie, zagniewany Sędzia. Nieco dalej - "pełna litości i łagodności" Maria, która "wpuszcza" do królestwa niebieskiego tych, którym nie udało się to w konfrontacji ze Sprawiedliwym. Krytycznie wskazuje się na psychologiczną sugestywność połączoną z równie sugestywną katolicką nieortodoksyjnością tego (w jednym z artykułów pojawiło się w tym kontekście słowo "herezja") i podobnych poglądów, z drugiej - na ich rozpowszechnienie w literaturze dewocyjnej ("pobożnościowej"), w objawieniach prywatnych, np. w Fatimie (Maria miała tam powiedzieć, że już dłużej nie może powstrzymywać karzącej ręki Syna) oraz w kaznodziejstwie, także Maksymiliana Kolbe czy kard. S. Wyszyńskiego.

Doszło do tego, że dla doraźnych potrzeb "przeżycia" realnej obecności Marii w wędrujących kopiach obrazu z częstochowskiego klasztoru (lub tylko jego ramach) po domach polskich katolików dokonano zamiany niektórych chrystologicznych symboli i pieśni - na maryjne. Proces ten spowodował pojawienie się szczegółowych zastrzeżeń. "Oczywiście, że taka pieśń (np. "Zróbcie Mu miejsce" zamieniona na "Zróbcie jej miejsce"- Z.S.) skutecznie kształtowała przekonanie o bardzo konkretnej i osobowej obecności Maryi w znaku. Sugerowała nawet obecność sakramentalną. Chodzi tu jednak o poprawność teologiczną tego, co proponuje się ludowi Bożemu." (S. C. Napiórkowski)

W kontekście tematu odnotujmy niektóre postulaty, jakie pojawiły się w publikacjach teologów katolickich. "Jezus Chrystus musi być bardziej widoczny. To ewidentne, że Maryja nie przesłania Chrystusa, jednak również jest to ewidentne, że niektóre mariologie i różne pobożności maryjne przesłaniają go". (...) [Trzeba] "Nauczać pięknej prawdy o bezpośredniości naszych relacji z Chrystusem. Nawet wielcy i święci apostołowie maryjni zdają się zapominać o tej prawdzie."(Tenże) "Współczesny bowiem chrześcijanin w Polsce i gdzie indziej bez znajomości i poznania Jezusa Chrystusa i Jego Dzieła, zwłaszcza zmartwychwstania, nie będzie mógł być autentycznie pobożny." (ks. R. Rak).

Maria a Duch Święty

Piszący na ten temat teolodzy katoliccy najczęściej wskazują na przypisywanie Marii tych cech i właściwości, które, w świetle Słowa Bożego, są przypisywane wyłącznie Duchowi Świętemu i nie mogą być "scedowane" na kogokolwiek innego. Podkreślają także, że to Duch Święty jest naszym Pocieszycielem i Orędownikiem, Obrońcą.

Heribert Muhlen nawiązując do relacji Maria a Duch Święty krytykuje "trójstopniowy model" dostępu do Bożej łaski (do Ojca przez Marię - lub świętych - i Chrystusa - i z powrotem). W ocenie innych teologów "Taka i podobna teologia pośrednictwa Matki Najświętszej sprowokowała w XVI w. reakcję, której ran do dzisiaj nie umiemy zagoić" (S. C. Napiórkowski). To "pośrednictwo piętrowe" jest "niewłaściwym modelem teologicznym", zaliczanym do jednego z "7 grzechów głównych" katolickiej mariologii. (Tenże).

W dalszej części swych wywodów Muhlen stwierdza: "Według poprawnej teologii każda łaska przechodzi od Ojca do Syna, od Syna do Ducha Świętego, od Ducha Świętego do nas, a w kierunku odwrotnym mamy przystęp do Ojca przez Syna w Duchu Świętym. Duch Święty jest też naszym Opiekunem, Orędownikiem i Pocieszycielem, tymczasem czciciele Maryi jak gdyby o tym nie pamiętali, mówią o Maryi w taki sposób, jak gdyby przenosili na Nią funkcje Ducha Świętego."

Yves Congar (dominikanin, także znany szeroko teolog katolicki, w trzytomowym dziele Wierzę w Ducha Świętego, ustosunkowuje się również do interesującej nas kwestii. Wspomina słowa św. Bernardyna, cytowane później m.in. przez papieża Leona XIII, który stwierdza, iż każda łaska udzielona w tym świecie przychodzi potrójnym ruchem: od Boga do Chrystusa, od Chrystusa do Marii i od niej do nas do tego stopnia, że żadna łaska nie dochodzi do kogokolwiek bez udziału Marii. "Jest to oczywiście nie do przyjęcia" - komentuje tę wypowiedź katolicki teolog. Zauważa on również: "Spotykamy się z ciężką krytyką przede wszystkim ze strony protestantów, że przypisujemy Maryi to, co należy do Ducha Świętego... Przypisujemy Jej, ostatecznie, tytuły i rolę Pocieszycielki, Adwokatki, Obrończyni wiernych przed Chrystusem, który jest straszliwym sędzią: ona pełni w stosunku do nas funkcje macierzyńskie, dzięki czemu nie jesteśmy sierotami; ona objawia Syna, który z kolei objawia Ojca. Ona tworzy Jezusa w nas. Przecież to rola przypisywana Duchowi Świętemu! Niektórzy nazywają ją ťduszą KościołaŤ, który to tytuł przynależy również Duchowi Świętemu. Wreszcie wiele dusz mówi o obecności w nich Maryi, o prowadzeniu ich życia przez Maryję, o doświadczeniu jej w ten sposób, jak doświadcza się Ducha Świętego i Jego natchnień." Y. Congar zebrał, krytycznie opracował i opublikował swoistą antologię tekstów, w których Maria lub papież przejmują funkcje Ducha Św. i Go zastępują. Wezwał do krytyki tych autorów katolickich, którzy czynią Marię osobą bezpośrednio i skutecznie "zarządzającą" dystrybucją Bożej łaski i życia duchowego.

Podsumujmy te uwagi fragmentem referatu ks. Teofila Wilskiego: "Niefortunność wielu ujęć czy sformułowań polega nie tyle nawet na niejasnościach, czy przejaskrawieniach pewnych tekstów kaznodziejstwa, pobożności czy myśli maryjnej, ile głównie na niedostrzeganiu lub zagubieniu fundamentalnej perspektywy zasadniczego podporządkowania Maryi Boskiemu posłannictwu Syna Bożego i Ducha Świętego. Często ukazywano Maryję tak jakby była "samodzielna" lub jakby działała "obok Syna", co zaciemniało jedyną rolę Jezusa Chrystusa w dziele zbawienia. Brak zaś należytego rozeznania i uwzględniania posłannictwa Ducha Świętego sprawiał, że to co było rolą Ducha Świętego przypisywano Maryi. Dziś teologia, dzięki swemu rozwojowi, stara się te niedopatrzenia nadrobić...". Tak więc mariologia i pobożność maryjna wciąż oczekują na swą "Pięćdziesiątnicę".

Zbigniew Sobczak
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 7-8/1996