Chrześcijańska wizja kobiety

"Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie." (Gal. 3:28)

Przez wieki kobiety funkcjonowały gdzieś w cieniu mężczyzn, sprawy tego świata były w rękach mężczyzn, to oni byli szefami, władcami, kierownikami, wykształconymi ludźmi. Mężczyźni decydowali o wszystkim, co się działo w świecie. Kobiety, jeśli miały w tych ważnych sprawach głos, to gdzieś poprzez oddziaływanie na swoich mężów. Rewolucja techniczna, moralna i społeczna zmieniła ten obraz świata. Wiek dwudziesty jest wiekiem kobiet. W życiu społecznym, politycznym, gospodarczym, a ostatnio w Kościele kobiety zaczynają odgrywać znaczącą kierowniczą rolę. Stan duchowny w Kościele, który przez wieki był ostoją męskości zaczyna być opanowywany przez kobiety. Coraz częściej można spotkać biskupów, pastorów i duchownych w spódnicach. Wyraźnie w tej dziedzinie spotykają się dwie koncepcje Kościoła zarządzanego przez mężczyzn lub mającego na czele zarówno kobiety, jak i mężczyzn.

RÓWNOUPRAWNIENIE PŁCI

W dobie postępu technicznego, poprawy przepływu informacji, a co za tym idzie prostszego i łatwiejszego życia, kobiety wyszły z cienia mężczyzn, wyszły z domów do fabryk, i do życia społeczno - politycznego. Powstał ruch feministyczny, który dąży do równouprawnienia kobiet. Ruch ten ma wiele liczących się osiągnięć. Zrównanie prawne kobiet i mężczyzn, równouprawnienie polityczne, równy dostęp do pracy, powołanie szkół uczących według tych samych programów dziewczęta jak i chłopców, są niewątpliwymi osiągnięciami tego ruchu.

Jednak ruch ten też posiada pewne wypaczenia. W swoich skrajnych postaciach pragnie zrobić z kobiet mężczyzn. Pragnie wtłoczyć kobiety w postawy, które są obce ich psychice. Bez względu na to, jak bardzo będziemy się starali nie jesteśmy w stanie przeskoczyć tego, co niesie płeć. W swej skrajnej postaci ruch ten poniża kobiecość, gdyż pragnie ją zastąpić męskością. Jest to ruch, który nie wierzy w kobiecość, nie uznaje jej za wartość, natomiast widzi wartość męskości i poprzez swoje postawy stwierdza, że lepiej być mężczyzną niż kobietą. Wiele kobiet cierpi na kompleks kobiecości i w ich świadomości męskość jest czymś lepszym i godnym pożądania. W swej skrajnej postaci ruch feministyczny zmienia nawet fakty biblijne, nazywają Boga nie Ojcem, a Matką. Można to potraktować jako anegdotę, ale w sumie jest to niepokojące zjawisko.

Problem mężczyzna - kobieta nie jest problemem w kategorii lepszy - gorszy, ale raczej w kategorii: inny. Zostaliśmy stworzeni inaczej, mamy inne oczekiwania, predyspozycje i jesteśmy sobie potrzebni.

KOBIETA WOBEC BOGA

Od samego początku, Bóg zaplanował podział świata ludzkiego na mężczyzn i kobiety różnicując wygląd, predyspozycje, cechy charakteru, psychikę, umiejętności i talenty, zadania stojące przed każdą z płci. Warto zwrócić uwagę, że Bóg stwarzając człowieka, stworzył go jako mężczyznę i niewiastę, na swój obraz i podobieństwo. Jedną z cech podobieństwa jest jedność, jaka miała być budowana w życiu Adama i Ewy. Ta jedność miała tworzyć więzi przypominające jedno ciało. Tak jak Bóg jest jeden, ale w trzech, tak i człowiek powinien tworzyć jedno w dwóch. Bóg stawia obie płci obok siebie, na tym samym poziomie i nie ma tutaj mowy o dominacji, o lepszych i o gorszych cechach. W akcie stworzenia człowiek został stworzony na podobieństwo Boże jako mężczyzna i niewiasta. Wobec Boga jesteśmy więc sobie równi. Gdy Adam po raz pierwszy zobaczył swoją żonę powiedział: "Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. Będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta" (1M 2:23).

W tym pięknym zdaniu Adam potwierdza równość Ewy wobec siebie. W tym rozdziale istnieje piękny obraz. Oto Adam nazywa wszystkie stworzenia Boże. W tym całym procesie nie znajduje dla siebie partnera. Wszelkie zwierzęta są na inym poziomie funkcjonowania, stoją niżej od człowieka, nie mogą być partnerem człowieka. Adam szukał osoby odpowiedniej dla siebie i nie mógł znaleźć w świecie stworzonym przez Boga nikogo takiego. Dopiero Ewa została uznana za równą, za taką samą jak Adam. Nie ma więc tutaj mowy o niższości, ani wyższości którejkolwiek strony. Istnieje równość w człowieczeństwie, chociaż nie można stwierdzić jednakowości Adama i Ewy. Kobieta została stworzona jako: "pomoc odpowiednia dla niego" (1M 2:18b).

Istnieje więc wyraźne zadanie, jakie stoi przed Adamem i Ewą - niesienie pomocy sobie wzajemnie, zapełnienie pustki, jaka istniała w samotnym życiuAdama. Kobieta wraz zAdamem miała tworzyć pewną całość, nierozłączną, mogącą wykonać zadania, jakie Bóg postawił przed człowiekiem. Nie widzimy więc tutaj walki płci, a raczej chęć współpracy. Mężczyzna i kobieta w związku małżeńskim powinni tworzyć jedność. Powinni być zgrani tak jak jeden organizm. Te uzupełnianie się charakterów i cech możemy sami zaobserwować w naszych rodzinach, zwłaszcza wtedy, gdy z jakichś powodów zabrakło jednej ze stron związku. Życie w samotności nie jest łatwe, trudno jest samemu sprostać wszystkim zadaniom, jakie przed nami stoją. Dom, praca, wychowanie dzieci wymagają wsparcia z drugiej stony, oczywiście można żyć w samotności, ale jest to trudniejsze. Istnieje pewien syndrom określany zwrotem stara panna lub stary kawaler - jako syndrom pewnego dziwaczenia spowodowanego brakiem partnera, tej drugiej połowy.

Ten piękny obraz współistnienia płci został zachwiany poprzez grzech Adama i Ewy. Walka płci pojawia się wraz z grzechem Adama i Ewy, gdy pomiędzy nich wchodzi wstyd, pożądanie, dominacja i to wszystko, co jest związane z podziałem dla lepszych i gorszych (1M 3:16-22). Upadek w grzech zmienił relacje i pozycję płci wobec siebie. Pogorszyły się bowiem warunki życia. Adam musiał ciężko pracować, w trudzie i z wielkim wysiłkiem zdobywać środki do życia, w tym momencie kobieta słabsza fizycznie stała się uzależniona od silnego mężczyzny. Grzech wprowadza do ludzkiego życia egoizm i chęć panowania, chęć decydowania i niszczy dobre relacje. To wszystko musiało się odbić na relacjach pomiędzy mężczyznami i kobietami. Kobieta jako osoba stworzona do pomocy i jako uzupełnienie mężczyzny w związku z grzechem znalazła się w gorszej sytuacji, bo w sytuacji zależnej od siły i pracy mężczyzny. Grzech doprowadził do wypaczenia planu Bożego, zamiast bycia dla siebie pomocą, mężczyzna i kobieta zaczęli współzawodniczyć o wpływy, o pokazanie swojej ważności i swojej wielkości oraz wartości. Dzisiejsza sytuacja jest prostą kontynuacją tamtej, może tylko postęp techniczny doprowadził do zmniejszenia zależności płci od siebie. Praktycznie rzecz biorąc, praca fizyczna jest dzisiaj w dużej mierze wykonywana przez automaty, które mogą obsługiwać silni i słabi w równym stopniu. Pozornie rzecz biorąc kobieta stała się bardziej niezależna od siły mężczyzny i to był bezpośredni powód rozwoju wojującego feminizmu. Poruszającego się zresztą nadal w oparciu o błędne i grzeszne założenie: męskość jest lepsza od kobiecości.

Nie jest planem Bożym poniżać jednych a wywyższać drugich. Bóg stwarzając mężczyznę i kobietę pragnął, aby byli oni dla siebie uzupełnieniem, aby się wspierali, aby byli pomocą w trudach życia. Bóg każdą z płci wyposażył w środki umożliwiające realizację celu jaki stawia przed nami. Każda z płci otrzymała do wykonania zadanie. Każda z płci ma w sobie coś indywidualnego, niepowtarzalnego, wspaniałego. Mężczyzna i kobieta są stworzeni na obraz Boży w takim samym stopniu i sąsobie potrzebni, aby móc realizować plan Boga wobec świata. Sam Jezus powiedział: "nie masz mężczyzny ani kobiety, albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie".

W Bożej ekonomii zbawienia ludzie dzielą się w innej proporcji niż na kobiety i mężczyzn. Dla Boga ludzie są potępionymi grzesznikami lub zbawionymi grzesznikami. Pod tym względem nie ma znaczenia nasza płeć, czy narodowość. Jesteśmy grzesznikami, zbuntowaliśmy się przeciwko Bogu, pragniemy żyć na swój indywidualny sposób. Jedynym ratunkiem dla nas jest wiara i pokuta. W tych kategoriach patrząc każdy z nas przed Bogiem jest taki sam, ale z drugiej strony to kobiety dominują w zborach, łatwiej przyjmują prawdę o grzechu, szybciej przeżywają nawrócenie. Nie wiem, czy ktoś robił takie rozeznanie, ale kościoły są pełne sióstr a nie braci. To siostry liczebnie dominują w zborach. Można powiedzieć, że ich charakter, cechy kobiecości dają większe predyspozycje do wiary i do bycia zbawionymi. Siostry zostały wyposażone przez Boga w "coś" czego nie mają mężczyźni i to "coś" owocuje wiarą i zaangażowaniem w sprawy Boże.

KOBIETA W KOŚCIELE

Równość płci wcale nie oznacza jednakowości i takich samych zadań, jakie przed mężczyznami i kobietami stoją w Kościele. Tak jak w życiu "świeckim" tak i w życiu zboru mężczyźni otrzymali do wykonania różne zadania.

W Kościele, albo raczej w naszej świadomości wykształciła się szczególna hierarchia ważności funkcji. Niebiblijny podział na zadania lepsze i ważniejsze od tych gorszych i mniej ważnych sprawił, że prawie dla wszystkich na szczycie tej hierarchii znajduje się stan duchowny, na dole służba administracyjno - zarządzająca, w środku nauczanie dzieci itd. Większym szacunkiem darzymy pastorów niż np. gospodarzy domu zborowego, chociaż obie grupy mają znaczący wpływ na funkcjonowanie nabożeństw i spotkań zborowych. Takie hierarchizowanie nie jest planem Bożym dla Kościoła, ale w takiej klasyfikacji służby funkcjonujemy i tutaj ambicje i dążenie do znaczenia sprawiły, że przyjęcie ordynacji pastorskiej stanowi pewien awans społeczny. Problem niedowartościowania sióstr w zborze bierze się z tego błędnego hierarchizowania funkcji zborowych, tego, że bliższe dla nas jest słowo zaszczyt niż służba.

Spójrzmy na Stary Testament. Jest on pełen wspaniałych przykładów osób zaangażowanych w służbę Bożą i to zarówno mężczyzn jak i kobiet. W Starym Testamencie służba ołtarza była zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn, co więcej, pochodzących z jednego plemienia i rodziny. Bóg w ten sposób podzielił zadania w Izraelu i system ten funkcjonował dobrze przez wieki. Ten podział jednak wcale nie dyskryminował innych ludzi. Prorocy wcale nie pochodzili z rodzin kapłańskich i wcale nie musieli być mężczyznami - najwspanialsze opowiadania Starego Testamentu mówią o wielkim zaangażowaniu kobiet w funkcjonowanie narodu wybranego. Wypadałoby tutaj wspomnieć o Rut i Esterze. Bóg wybiera do służby tych, którzy w Jego oczach mają odpowiednie predyspozycje i możliwości. Ten wybór jest ostateczny i właściwy. Każdy bez względu na swoją płeć ma w oczach Boga zadanie do wykonania.

Nowy Testament nigdzie nie wspomina o możliwości objęcia przez kobiety funkcji starszych w Kościele. Zawsze ta służba była zarezerwowana dla mężczyzn. Bóg wyraźnie w Nowym Testamencie odsuwa od przewodzenia na zgromadzeniach, od oficjalnego nauczania, pisze o tym apostoł Paweł: "Niech niewiasty na zgromadzeniach milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będąpoddane jak zakon mówi" (1Kor 14:34). Nie znaczy to wcale, że Jezus był antyfeministą, ale Bóg w swej mądrości pragnął ochronić kobiety przed tym, co jest trudne, stresujące a czasem zniechęcające. Bycie starszym i pastorem to przede wszystkim bycie we wszystkich sprawach ludzi wierzących i to niekoniecznie tych przyjemnych i godnych pochwały. Publiczne przemawianie to drobny chdć ważny wycinek pracy duchownego. Pastor rozwiązuje problemy, styka się z grzechem, staje na przeciwko tego, co złe, wysłuchuje wszystkich narzekań itd. To bardzo obciąża, jest trudne i zniechęcające. Bóg pragnie ochronić siostry przed tym ciężarem, przed zniechęceniem. Nie można na to patrzeć jako na dyskryminację kobiet w Kościele i nie można spojrzeć na to od strony prestiżu. Pastor nie powinien być osobą czczoną w Kościele, ale służącym zboru (od służącego pochodzi słowo "służba", o czym lubimy zapominać), osobą, która poświęca swój czas, swoją wiedzę na prowadzenie i pomaganie zborowi Bożemu. Służba pasterzowania wcale nie jest najważniejszą służbą, ale jedną z wielu. Jezus nie patrzy na Kościół na takich samych zasadach jak świat. Dla Boga zbór jest instytucjąrównych sobie ludzi, w którym wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami i każdy z nas jest powołany do określonej służby i w oczach Boga każda z tych służb ma taką samą wartość.

W tym ujęciu bycie starszym w zborze zarezerwowane jest dla mężczyzn, ale kobiety mają też swoje znaczące miejsce. Apostoł Paweł w tym liście pisze o prorokowaniu przez kobiety w 1Kor 11:4-5. Widzimy tutaj, że kobiety miały dary Ducha. Musiały jedynie spełnić pewien kulturowy zwyczaj zakrywania głowy. Zresztą kobiety odegrały znaczącą rolę w życiu i funkcjonowaniu Kościoła i w życiu samego Jezusa. Myślę, że sukcesy ewangelizacyjne apostoła Pawła były możliwe dzięki zapleczu, które stało za nim, dzięki wielu anonimowym braciom i siostrom, którzy wspierali go w jego misji.

Trzeba pamiętać, że najwierniejsze w przekazie ewangelicznym okazały się kobiety. One były obecne we wszystkich krytycznych momentach. Apostołowie uciekli spod krzyża, schowali się. To niewiasty zorganizowały pogrzeb Jezusa, to one były pod krzyżem do samego końca. W Nowym Testamencie zesłanie Ducha Świętego objęło zarówno braci jak i siostry, to Lidia rozpoczęła funkcjonowanie zboru w Filippii (Dz 16:11-15), to jej dom był bazą ewangelizacyjną. To anonimowa niewiasta samarytańska przyczyniła się do ewangelizacji w tym kraju (J 4:28). Niejeden zbór mógł funkcjonować dzięki siostrom, co zresztą widać w końcówkach listów Pawłowych, w których pozdrawia on siostry zaangażowane w służbę.

W czasach, gdy kapłani w Izraelu byli mężczyznami z rodu Aarona, w krajach sąsiednich w świątyniach służyły też jako kapłanki kobiety. Odsunięcie kobiet od służby nie było więc, jak chcą niektórzy, podyktowane względami kultury i tradycji tamtych czasów, to był plan i zamierzenie Boga. Faktem jest, że w tamtych czasach kobiety były odsunięte od kierowania i przewodzenia, że miały mniejsze prawa, ale faktem są też kapłanki w wielu pogańskich religiach tamtego czasu. Trzeba uczciwie przyznać, że na ten stan rzeczy miały wpływ względy kulturowe, ale uważam, że decydujące znaczenie miała wola samego Boga. Jezus wybiera 12 apostołów, to oni stanowią podstawę rozwoju Kościoła. W zborze każdy otrzymał inne zadanie do wykonania i w tej mierze nie ma zadań lepszych i gorszych, służb zaszczytnych i mniej zaszczytnych. Biologicznie zostaliśmy wyposażeni inaczej i Bóg w swoich planach zachował podział na funkcje zborowe męskie i żeńskie, nie dlatego, że jest przeciwnikiem sióstr, ale dlatego, że każdy z nas ma odpowiednie predyspozycje.

Jak jest dzisiaj w Kościele? Prawdą jest, że służba pastorska zarezerwowana jest dla braci, ale też Kościół funkcjonuje dzięki siostrom i braciom w jednakowym stopniu. To siostry wspierają w służbie, są obecne tam, gdzie jest wymagana ich obecność. Nasze współczesne zbory funkcjonują dzięki służbie sióstr, prawie żadne spotkanie zborowników nie mogło by się odbyć bez nich, są one skutecznym narzędziem w ewangelizacji, w nauczaniu dzieci, w prowadzeniu spraw gospodarczych. To siostry tworzą w zborach atmosferę rodzinną itd. Żaden obóz dla dzieci nie mógłby się odbyć bez nich. W oczach Boga mamy do wykonania zadanie, to zadanie jest dostosowane do charakteru, do predyspozycji każdego z nas. Bóg zna nas dobrze i ma dla każdego z nas zadanie, w którym uwzględnia naszą płeć.

Na służbę w zborze nie można patrzeć poprzez pryzmat dyskryminacji, nierówności płci czy walki płci. Zbór stanowi wielką rodzinę dzieci Bożych, w której jest miejsce dla każdego z nas, ale to miejsce jest różne i dostosowane do potrzeb. Ruch feministyczny nie jest ruchem chrześcijańskim, nie jest nim między innymi dlatego, że Bóg wykształcił nas w różny sposób, w taki abyśmy mogli siebie wzajemnie uzupełniać, sobie służyć i być odpowiednią pomocą dla siebie.


Ryszard Tyśnicki
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 7-8/1996